Halina Rybak-Gredka

Przeskocz nawigację.

(10-04-2006, 08:35) Wybór celów

„Kto ziemię uprawia, nasyci się chlebem, kto ściga ułudy – z rozumu obrany.” Ks. Przysłów 12.11

Skąd wiedzieć, co jest prawdziwym celem, co ułudą? Jak mieć pewność, że cele, które wybieramy, odpowiadają naszym zdolnościom, zainteresowaniom, sensowi naszego życia? Cel odpowiedni w jednym momencie życia może być kompletnie niewłaściwy w innym czasie.

I kolejne pytania. Czy cel, o którym myślimy jest spójny z tym, jak widzimy siebie? Czy wart jest naszego wysiłku? Czy jest zbieżny z uznawanymi przez nas wartościami? Wreszcie, czy widzimy, że właśnie tam prowadzi nasze przeznaczenie?

Jeśli zdarza się, że całym sobą czujemy, że wybrana droga jest właściwa, to na pewno warto i należy nią kroczyć. Choćby była wyboista. Poczucie, że ktoś nas prowadzi, że czyjeś spojrzenie, tam z góry, skierowane jest w danej chwili szczególnie na nas, daje niezwykłą pewność właściwego wyboru. To rzadki dar. A jaki spokój. I siła...

Życie stanowi proces nieustannych wyborów. Ciągle gdzieś podążamy. Możemy wysilać swój umysł, ciało, ducha ku pełniejszemu ludzkiemu potencjałowi.

Ale przede wszystkim należy pamiętać o tym, że wielkie dokonania to, tak naprawdę nie to, co robimy, ale kim się stajemy. Jakimi jesteśmy ludźmi...

Miłego dnia życzę!


[powrót]

Komentarze:

13-04-2006, 17:09 Halina

No proszę. Sokratejska metoda postawienia wielu pytań, wreszcie ożywiła stronkę:) Resztę pobudziła nasza wyobraźnia...
„Czyń także po to, by wiedzieć, czy naprawdę chcesz. Wyobrażenia mają zarówno moc demonizującą jak i idealizującą, rozdmuchują lęki i przebarwiają pragnienia” – to słowa mojego mentora prof. Krystyny Wojtynek – Musik.
A wracając do meritum, warto postawić kolejne pytania o cele, sens i motywacje. Przed podjęciem decyzji o podejmowaniu ważnych celów można je sobie zadać: Dlaczego tego chcę? Jaką to ma dla mnie wartość? O co mi naprawdę chodzi?, Czego się spodziewam? Jakie to ma dać zmiany? Czy jestem w stanie ponieść trud na drodze do celu? itd. Odpowiedzi wykażą nam autentyczność zamierzeń i podpowiedzą, czy rzeczywiście zależy nam na osiągnięciu danego zamierzenia.
Moje cele przed laty były niezbyt jasne. Życzliwi, bliscy komunikowali mi wręcz: „Czego ty naprawdę chcesz!?” To był sygnał, który mobilizował do spojrzenia na chaos własnego życia, niespójność myśli, działań, rozchwiane intencje, a co za tym szło marne życiowe rezultaty. Stąd obecnie moja propozycja precyzyjnego określania kierunków. Warto, naprawdę warto, zadać samemu sobie wiele pytań!
A propos „cokołów” - właśnie także, dlatego „by nie było żal”, silni i wartościowi ludzie, powinni podejmować się zadań „lokomotywy”. Czas wyjść z drugiego szeregu...
:)
13-04-2006, 14:07 Iwona

Myślałam, że tak sobie gadamy o celach i o tym jak one wpływają na rozwój człowieka. Wyraziłam swoje zdanie ,szczerą refleksję na ten temat nie mając na celu nikogo urazić. Nie sądziłam, że okaże się ona "podłą uwagą spanikowanego karła". Ja też myślę o Tobie pozytywnie, jak w ogóle o ludziach, jednak doświadczenie życiowe każe mi być ostrożną w stosunku do głosicieli słusznych celów i idei, gdyż często moja wiara w człowieka była wykorzystywana przez ludzi małej wiary stąd może mój sceptycyzm.Pozwolę sobie przytoczyć fragment mojego kiedyś uwielbianego poety Bułata Okudżawy:" A przecież mi żal, że nad naszym zwycięstwem niejednym, górują cokoły, na których nie stoi już nikt! No i jest mi żal a czas sobie płynie banalnym tik tak.
Pozdrawiam!
13-04-2006, 09:50 Mariusz

Hm... Wydaje mi się, że dyskusja zeszła na niebezpieczne tory.
Nikt (przynajmniej ja) nie podważa celów stawianych sobie i Stowarzyszeniu przez p. Halinę.
Na magrinesie - jeszcze nigdy nie było tu tak ożywionej dyskusji.:)
12-04-2006, 08:13 Halina

Dyskusja z przedstawionym tematem, to trochę jak boks z kisielem. Nie ma oporu. Trudno odnieść się do jakiś kwestii szczegółowych. Powiem dziś tak - cele, które mam na myśli są zbożne a sposoby realizacji prawe. Myślę, że pojawienie się ożywionej rozmowy, jest najlepszym dowodem, na to, że nie wszyscy ugrzęźliśmy w koncepcji "może być", czyli "coś tam mamy, jakoś się toczy, koła się kręcą itp." Właśnie Wy dobrze wiecie jak trudno pozostawać bezsilnym wobec plag, jakie nas gnębią i wyzwań jakim powinniśmy sprostać. Z tym trzeba coś robić...
Iwona! Miło, że się odezwałaś. Każde działania, sposób w jaki żyjemy, istotnie odzwierciedlają to, kim jesteśmy. Mówiąc: "należy pamiętać o tym, że wielkie dokonania to, tak naprawdę nie to, co robimy, ale kim się stajemy, jakimi jesteśmy ludźmi", miałam na myśli oczywistą wyższość wartości humanitarnych, duchowych nad stanem posiadania (w tym także ziemskich tytułów i stanowisk). Powiem Ci na razie tylko: Nie mam zwyczaju pchać się tam, gdzie mnie nie chcą. Niepotrzebna panika. A czas zweryfikuje wszystko...Będzie dobrze. A nam naprawdę potrzebna jest kiedyś dłuższa rozmowa. Zdziwiłabyś się, ile pozytywnych rzeczy związanych z Twoją osobą mam w głowie.
Pozdrawiam wszystkich!
12-04-2006, 07:17 Marcin Lazar (marcinlazar@op.pl )

"Ludzie nie znają prawdy o nas, dlatego nas fałszywie rozumieją. Warto mieć nastawienie nie na odbiór ludzi, tylko na to, jakimi jesteśmy w świetle sumienia i przyjaciół. Słuszny cel - to dobrą energią zarażać świat wokół nas." Tak całkiem niedawno tłumaczył mi podobne zachowania mój przyjaciel ks. Marian. I miał świętą racje. Karzełki, mali ludzi... żal mi ich, dlatego tak ostro i z takim zapałem garstka zapaleńców działa… by ich zmienić, zarazić tą energią. Bardzo nam zależy, wiec podłe uwagi nie są w stanie zepchnąć nas z tego toru…”jak lokomotywa chcemy te wagoniki ciągnąć”.Halina trzymaj sie wytyczonej ściezki!!
11-04-2006, 22:49 Iwona

Myślę , że nie da się oddzielić naszych czynów od tego kim jesteśmy. Nie wydaje mi się możliwe, aby człowiek mający złe intencje stał się lepszy pod wpływem słusznych celów, ktore wykorzystuje na swój własny, osobisty użytek. Każdy postawiony przez nas cel, który służy innym nigdy nie jest ułudą, zawsze jest wartościowy i potrzebny. Trzeba robić to, co się robi najlepiej, jak się da i tyle a NIEBO będzie zawsze naszym sojusznikiem.

Pozdrawiam!

11-04-2006, 08:47 Halina

Warto ominąć problem dosłowności przy czytaniu takiego tekstu jak biblia. Tam np. budowa domu to budowanie własnego istnienia, osobowości, duchowego gmachu, który ma dawać bezpieczeństwo, ale nas nie zamykać: okna i drzwi są symbolem naszego otwarcia, dach – ostrożności i przezorności, schody – starania się, fundamenty – naszych przekonań. Księga Przysłów jest jedną z ksiąg dydaktycznych (mądrościowych.
Czym może różnić się ułuda dla nas tu i teraz i ułuda ogladana z "dystansu"?
Dokończymy wątek o 18:30:)
11-04-2006, 00:32 Mariusz

Myślę, że cel i ułuda wykluczają się wzajemnie. Jeżeli coś jest celem, jest kokretne - nie może być zupełną abstrakcją.
A codo adekwatności celów danym momencie życia - takie przeszczepianie calów nie ma wg mnie sensu, albo próbujemy coś osiągnąć, albo nie. Jeżeli już coś osiągnęliśmy, to nie warto zastanawiać się czy w innym czasie to samo by się udało czy nie. Takimi rozmyślaniami i tak się już nic nie wystoi:)

Pozdrawiam!
Dodaj komentarz:




ilość odwiedzin:  3434825