Halina Rybak-Gredka

Przeskocz nawigację.

(30-12-2005, 22:42) Ostatnie słowa

"Jedne drzwi zamykają się, inne się otwierają. Miejmy cierpliwość, wytrwałość i upór. Jeśli doznajemy straty, to tylko z jednego powodu - aby otrzymać jakieś większe dobro.” Douglas Blech

Mija rok. Ważny rok. Już bez Jana Pawła II. Z własną odpowiedzialnością, własną drogą. Wszędzie czas podsumowań, rozrachunki. Zanim rozbłysną noworoczne fajerwerki jeszcze ostatnie słowa. Rzut oka wstecz. Na chwilę.


Cokolwiek by nie powiedzieć o tym starym roku, jedno jest dla mnie wyraźne. Nie porzucałam swoich najważniejszych lin ratunkowych
– wiary i nadziei. Jak dobrze.


Wszyscy mieliśmy jakieś mniejsze i większe radości i smutki, przyjaźnie i miłość, satysfakcje i wzruszenia, wybory i oczekiwania. I zapewne mamy wszyscy wiele powodów do zadowolenia.


Osobiście cieszę się, że odważyłam się na pisanie tego dziennika, dzielenia się swoimi myślami. Lubię powtarzać, za Winstonem Churchillem, że „Odwaga jest pierwszą z ludzkich cnót, warunkuje, bowiem utrzymanie wszystkich pozostałych”. Chyba po prostu wreszcie zrozumiałam, że nie ma potrzeby się wstydzić, bać się ewentualnych „wpadek”, niepowodzeń. Za mało czasu na czekanie. Każdy kolejny rok mija szybciej. Tak naprawdę smutne było to, że kiedyś nie podejmowałam prób w obawie, że coś może nie do końca jest jeszcze perfekcyjne, doskonałe. Zamiast czuć się gorszym, ponieważ inni potrafią robić coś lepiej od nas, zdecydowanie prościej jest skupiać się na tym, co potrafimy, lubimy i czujemy, że powinniśmy robić.


Odchodzący rok utwierdził mnie w przekonaniu, że najlepszym sposobem na zachowanie szczęśliwej i zdrowej postawy jest pomaganie innym. Tak bardzo cieszę się z tych spotkań, nowo poznanych ludzi na tej drodze. To jest to, co ubogaca, wzmacnia. Za to największe dzięki.


Jakieś postanowienia? Na pewno więcej pracy na własnym podwórku. Więcej czasu dla domu. Są jakieś koszty działań na zewnątrz. Ale tak pewnie być musi. Bardzo jestem dumna z moich córek Są tak samodzielne. Są sobą, rozwijają się. I uczą cierpliwości. Jak dobrze, że życie nauczyło mnie już pokory.


Mam wielką ochotę na przytoczenie jeszcze tej opowieści o dwóch drzewach. Zawsze mnie fascynowała prawda, jaka z niej wynika. I często do niej wracam, gdy myślę o rozwoju i sposobie widzenia samego siebie. To on tak naprawdę decyduje o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.


Japończycy hodują drzewko zwane bonsai. Jest piękne i znakomicie uformowane, choć jego wysokość mierzy się w centymetrach. W Kalifornii rosną gigantyczne sekwoje. Jedna z nich nosi imię generała Shermana. Ma prawie 140 metrów wysokości, a obwód pnia wynosi około 40 metrów. Kiedyś oba drzewa miały te same rozmiary – rozmiary nasienia. Wiąże się z tym pewna życiowa lekcja. Gdy drzewko bonsai kiełkuje, Japończycy wyjmują je z ziemi i wiążą mu korzenie doprowadzające wodę i substancje odżywcze. W ten sposób spowalniają jego wzrost. Efektem tych, jak i dalszych zabiegów, jest roślina piękna, lecz miniaturowa. Ziarno sekwoi upadło na żyzną glebę, gdzie zraszał je deszcz, świeciło słońce. Nic go nie krępowało i powstał gigant.


Słuchajcie. Warto popuścić „cugli”, które sami sobie zaciskamy. Uwierzcie we własne możliwości, zwolnijcie hamulce i nie traćcie czasu. Kiedyś, ktoś mi powtarzał: "Życie jest przygodą dla odważnych, albo niczym".


Nie pozostaje mi już nic innego jak życzyć Wam szampańskiej zabawy i szczęśliwego Nowego Roku 2006!


[powrót]

Komentarze:

01-01-2006, 17:07 Marek

Życzę Pani szczęśliwego Nowego Roku!
Dodaj komentarz:




ilość odwiedzin:  3434859